piątek, 16 stycznia 2015

Wspierajmy się!

          Cześć, różyczki! Ostatnio nie pisałam, bo miałam zbyt dużo na głowie, ale moje wyniki możecie zobaczyć w zakładce 'Diety'. Wczoraj zaoferowałam koleżance z forum, że razem z nią od początku będę przechodzić Skinny Pink Diet. Dlatego robię reaktywację! Dzisiejszy bilansik:

Waga z dzisiejszego poranka: 53,4 kg
Omlet z jednego jajka: 98 kcal
Jogurt Gratka: 88 kcal
Zupa z soczewicy na ostro (dosypałam chyba dwie łyżeczki ostrej papryki xD): 186 kcal
RAZEM: 372 kcal/500 kcal


          Ostatnio jestem strasznie zmęczona i nie mam na nic siiiiłyyyyy...

          Myślę, że wspólne przechodzenie diety to będzie fajna zabawa i dobra motywacja. Czy wy też umawiałyście się tak z innymi dziewczynami? Trzymajcie się chudo, kochane!

wtorek, 13 stycznia 2015

Pierwszy tydzień za nami!

          Jak mogliście się dowiedzieć z zakładki 'Diety', wczoraj minął tydzień mojej przygody ze Skinny Pink Diet. Na początku bałam się bardzo, że nie podołam takim limitom, a tu się okazuje, że często nie wiem, co w siebie wcisnąć! Miałam dzisiaj w planie zaktualizować swoje wymiary, ale myślę, że mierzenie się po obiedzie (po posiłku zawsze mamy trochę wypchnięte brzuszki) nie jest dobrym pomysłem, dlatego zrobię to jutro. Wczoraj wieczorem oglądałam się przed lustrem i porównywałam widok ze zdjęciami sprzed początku diety - zadziwiające, jak zmniejszył mi się brzuszek i zaczęłam mieć talię! Jestem z tego powodu niebywale szczęśliwa :> Przyszedł czas na bilansik:

Waga z dzisiejszego poranka: 53,6 kg <3
Wafel ryżowy z pastą z awokado i czosnku x2: 50 kcal
Pół czerwonej papryki: 10 kcal
Marchewka: 20 kcal
Duszona pierś z kurczaka bez skórki z lawendą: 150 kcal
Sałatka: 43 kcal
RAZEM: 273 kcal/450 kcal

          Niedługo robię ćwiczenia, mam nadzieję, że szybko uda mi się osiągnąć drugi cel ^^

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Samochód się zepsuł, nie ma obiadu

          No właśnie. Nie mogliśmy wrócić do domu po szkole, bo samochód naprawialiśmy. Ponad trzy godziny czekania, ominął mnie obiad. Z drugiej strony nie zdążyłam zrobić żadnych ćwiczeń :< Dziś nie mam zbyt wiele do opowiedzenia, bo zaraz lecę robić challenge, może zdążę. Wstawiam jeszcze tylko bilansik:

Waga z dzisiejszego poranka: 53,7 kg
Omlet z jednego jajka bez mąki (duża część ukradkiem wyrzucona): 60 kcal
Marchewka: 20 kcal
Pół surowej czerwonej papryki: 10 kcal
Półtorej jabłka: 75 kcal
Zupa pomidorowa niezagęszczona przygotowana w domu, bez makaronu: 100 kcal
RAZEM: 265 kcal/400 kcal

          Lecim ćwiczyć!

niedziela, 11 stycznia 2015

Przeklęta kaczka!

          Cześć, motylki! Założyłam dziś motylkowe konto na asku - http://ask.fm/finnybeskinny. Zaczęłam przyjmować wyzwania od dziewczyn i dzięki nim zrobiłam już dziś:

3 minuty ściany płaczu
40 nożyc
20 wyskoków
50 skrętoskłonów
40 brzuszków

          Za chwilę przede mną jeszcze skakanie na skakance, bieganie w miejscu i polecany przez dziewczyny trening MC sexy legs. :> A tymczasem bilansik:

Waga z przed chwili: 54,2 kg
Wafel ryżowy z twarożkiem i kiełkami: 31 kcal
Herbata: 2 kcal
Jabłko: 50 kcal
Ćwiczenia 10 min.: - 33 kcal
Kaczka z surówką z kiszonej kapusty: 200 kcal
RAZEM: 250 kcal/500 kcal

          Niestety, to wygląda pięknie tylko w teorii... Bo dziś na obiad mam PIECZONĄ KACZKĘ. Źródło łatwo odkładającego się tłuszczu, na samą myśl mnie mdli... Muszę znaleźć jakiś sposób, żeby nie zjeść swojej całej porcji, bo niestety obiady mam z rodziną i coś do ust muszę włożyć. Straszne. Potworne. Całe 337 kcal. Postaram się to zredukować do jak najmniejszej liczby. A potem jeszcze poćwiczę. I może jeszcze trochę.

           Ha! Jestem już po obiedzie i wiecie co? Wcale nie musiałam się tak martwić! Po pierwsze, moja porcja była o połowę mniejsza niż sądziłam, po drugie cały tłuszcz się wytopił, bo kaczka długo była w piekarniku, a po trzecie... Była tak spieczona, że mało co dało się odgryźć xD Dlatego zamiast 337 kcal mam około... 170 kcal? Świetnie!

          Trzymajcie się chudo, moje kochane!

sobota, 10 stycznia 2015

Zmęczooona...

          Ehh... Dzisiaj nawet nie chce mi się wstawić bilansu, ale powiem, że się zmieściłam. Moja dzisiejsza waga rano wynosiła 54,2 kg, tak samo jak wczoraj. Nic mi się nieee chceeee... Nic oprócz ćwiczenia, ale teraz nie mogę, bo w domu są goście. Ten fakt niezmiernie mnie irytuje. Specjalnie zrobiłam parę dodatkowych rundek na schodach, zaliczyłam też moje 250 skoków na skakance. Mam nadzieję, że u was nie ma takiej chandry, kochane motylki.

piątek, 9 stycznia 2015

Orzechu, czemu kusisz?

          Cześć, motylki, co u was? Z przykrością muszę przyznać, że wczoraj wieczorem omal nie dostałabym napadu... Zdążyłam zjeść garnuszek orzechów ziemnych zanim się opamiętałam! Oj, długo jeszcze czułam je na żołądku, na szczęście to było jeszcze na długo zanim poszłam spać, więc z moim metabolizmem nie było źle. Chyba odbiło się to trochę na mojej wadze, a może to zwykłe wahania w gramach? W każdym razie, na szczęście nie zawaliłam dzięki swojemu opanowaniu, a różnica jest niewielka. Aby następnym razem zapobiec takim sytuacjom, kupiłam sobie gumy miętowe - będę żuć jedną za każdym razem, gdy poczuję gwałtowną chęć jedzenia. Naprawdę działa!

Waga z dzisiejszego poranka: 54,2 kg
Wafel ryżowy z twarogiem półtłustym x2: 61 kcal
Herbata ziołowa: 2 kcal
Mandarynka x2: 74 kcal
Wafel ryżowy na sucho: 19 kcal
Filet z morszczuka z surówką z kiszonej kapusty: 86 kcal
35 brzuszków: - 35 kcal
RAZEM: 207 kcal/400 kcal

          Robiłam jeszcze ścianę płaczu przez 50 sek. Spokojnie, jeszcze sobie coś dojem, bo moje bilansiki są na prawdę malutkie, a ja chcę być chuda, a nie martwa x3 Dodatkowo mam w planie ćwiczenia na szczupłe ramiona i '-180 kcal w 8 minut', ale to już pod wieczór.

          Dzięki codziennym ćwiczeniom, jestem coraz silniejsza i zbieram się po chorobie! Mogę już na przykład wykonać krótki trucht, co wcześniej było dla mnie niemożliwe! Cieszę się z tego powodu :3

          Trzymajcie się chudo, kochane!

czwartek, 8 stycznia 2015

Pierwszy cel zaliczony!

     Dopiero czwarty dzień diety, a ja już widzę efekty! <3 O dziwo, nie jestem ani troszeczkę głodna. Aż się zdziwiłam, bo wcale nie przekroczyłam limitu, a nawet sobie dojem, tylko jeszcze zrobię HIIT. A więc dzisiejszy bilansik prezentuje się tak:

Waga z dzisiejszego poranka: 53,8 kg <3
Jajecznica z jednego jajka: 98 kcal
Herbata ziołowa: 2 kcal
Jabłko: 50 kcal
Mandarynka x2: 74 kcal
Gotowane warzywa z kaszą jaglaną i mięsem: 179 kcal
100 pajacyków: - 10 kcal
250 skoków na skakance: - 25 kcal
30 brzuszków: - 30 kcal
Pyramid HIIT Workout - Intense Interval Cardio - 10 min: - 67 kcal
Razem: 271kcal/450 kcal

     Dodatkowo robiłam jeszcze ścianę płaczu przez 40 sek.

     Odkryłam, że czasami na prawe lubię to ssanie w żołądku, gdy jestem trochę głodna. W dodatku, nie chodzę już rozepchanym brzuchem, przez co nie wyglądam, jakbym była w ciąży x3 Tłuszczyk widać zdecydowanie mniej, zwłaszcza, gdy chodzę wyprostowana. A i jego pozbędę się już niedługo! Jestem pełna motywacji :3