środa, 7 stycznia 2015

Wśród nieswoich

     Witajcie, motylki! Mam nadzieję, że wszystko u was dobrze. Dziś pierwszy dzień po wolnym, pierwszy dzień od mojej długiej przerwy z powodu problemów zdrowotnych. Wreszcie poszłam do szkoły, cieszę się, że mogę znowu wpaść w rytm dnia - będąc zabieganą, łatwiej nie myśleć o jedzeniu :3 Dla dodania sobie otuchy narysowałam sobie małego, czarnego motylka na lewym nadgarstku, by przypominał mi, co jest na prawdę ważne.

     Pierwszą lekcją był WF, mam zwolnienie lekarskie do końca roku - szkoda, chciałabym ćwiczyć! Wśród przebierających się, chudych dziewczyn z mojej klasy czułam się jak jakiś wyrzutek. Na przerwach nie było lepiej - miałam wrażenie, że wszyscy nic, tylko jedzą! Dwa razy odmawiałam ciasta od koleżanki, wyrzuciłam cukierka, którego ktoś mi dał - ale nie czułam się z tego powodu smutna, bardziej silna i dumna. Chłopcy z mojej klasy wciąż dokuczali mi, chodząc za mną z nadętymi policzkami(to była aluzja do mojej opuchniętej twarzy). Było mi z tego powodu przykro, ale jakoś dawałam radę, jedząc powolutku swoją małą mandarynkę i spoglądając na motylka na nadgarstku... No cóż, pora na bilansik.

Waga z dzisiejszego poranka: nadal 54,6 kg
Omlet jajeczny (bez mąki i innych dodatków): 98 kcal
Jabłko: 50 kcal
Mandarynka; 37 kcal
Kurczak z ryżem: 218 kcal
30 minut spaceru: - 58 kcal
200 pajacyków: - 20 kcal
25 brzuszków: - 23 kcal
100 skoków na skakance: - 10 kcal
RAZEM: 307 kcal/450 kcal


          Śniadanie wynosiłoby z pewnością o wiele więcej, gdyby nie uratował mnie fakt, że zawinęłam dużą część w chusteczkę i trochę też wyplułam. Nie mogłam patrzeć na tego omleta, aż mnie skręcało na sam widok. Na szczęście nikt niczego nie zauważył. Poza tymi ćwiczeniami robiłam jeszcze 30 sek. ściany płaczu i ćwiczenia na szczupłe ramiona. Zamierzam robić je co drugi dzień, na przemian z HIIT. I tym razem porządnie doprawiłam sobie obiad ostrą papryką, curry i pieprzem. 

          Przede mną jeszcze wizja deseru lodowego, którego będę musiała zjeść pewnie o kosmicznej porze (dziś mam dodatkowe zajęcia z angielskiego i będę w domu około godziny 19). Przed rozpoczęciem odchudzania zawsze lubiłam słodycze i mama zacznie coś podejrzewać, jeśli nie zjem. Przynajmniej tyle szczęścia, że jest on robiony własnoręcznie, a w jego skład wchodzi jogurt naturalny, samodzielnie wyciśnięte soki z cytrusów i trochę miodu. To będzie coś około 50 kcal/gałka, więc pewnie zmieszczę się w limicie, nie wzbudzając podejrzeń. Tylko dlaczego tak późno...? No nic, po prostu jutro zafunduję sobie więcej ćwiczeń, taki mój los.

          Nadal trzęsą mi się rączki.

          Trzymajcie się chudo, kochane <3

6 komentarzy:

  1. Śliczny bilans^^
    Moja mama też najchętniej wciskałaby we mnie słodycze... Dzisiaj muszę zjeść kawałek tortu urodzinowego mojego brata, ale co zrobić? ;--;
    Trzymaj się, kochana:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^
      Eh, tak to niestety jest ;-; Czasami musimy się poświęcić dla zachowania dyskrecji...

      Usuń
  2. Świetny bilans :) Podasz mi przepis na ten deser :) ? Chętnie spojrzę i policzę kalorie mniej więcej :* Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Tak jak już mówiłam, jogurt naturalny + sok z pomarańczy + miód. Obliczyłam sobie mniej więcej kcal, dostałam połówkę swojej porcji i zmieszczę się w ogólnym bilansie ^u^ Ale dziękuję za chęć pomocy.

      Usuń
  3. Właśnie siedzę na przerwie w szkole... koleżanka wyciąga ciastka... odmawiam i szczerze się uśmiecham mimo że w środku rzygam na samą myśl o jedzeniu... Musimy stwarzać pozory tak jest, było i będzie :)
    Świetnie, że tak się starasz... ja w ramach zadośćuczynienia dziś nic nie zjem- głodówka... :) Bądź z siebie dumna i powodzenia ♡ Trzymaj się chudo })i({

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Troszeczkę jak aktorki na scenie teatralnej, każda z nas odgrywa swoją sztukę pozorów. :)
      Obyś wytrwała w tej głodóweczce, a następnego dnia niech będzie piękny bilansik! Nawzajem, kochana <3

      Usuń