poniedziałek, 5 stycznia 2015

Sfrunąć na inną stokrotkę

          Witajcie, jestem Finny, choć możecie mówić do mnie Fin. Moje prawdziwe imię brzmi Zuzanna.

          Zapewne trafiając na tego bloga macie podobny problem i motywatorkę - siedzimy w tym razem, jedna z nas dłużej, inna krócej. Wszystkie chcemy jednego - dążyć do ideału, którym możemy się stać tylko dzięki wyrzeczeniom i ciężkiej pracy.
          Moja przyjaźń z pro-aną trwa dopiero od kilku miesięcy (a może aż kilka?). W objęcia Any popchnęła mnie moja choroba, przez którą muszę brać silne leki. Sprawiają one, że moje ciało o wiele łatwiej gromadzi wodę, niewiele trzeba, bym widocznie przytyła. Moje ciało obrosło w tłuszcz, twarz stała się okrągła, a na nogach zaczęły pojawiać się pierwsze rozstępy... Ale walczę. Po to założyłam tego bloga, by mieć wreszcie motywację i nadzieję, że mogę wyglądać tak, jak tego pragnę. Mam nadzieję, że mi pomożecie, kochane motylki, jesteśmy w końcu jedną rodziną. }}¥{{


Moja aktualna waga (z dziś, godzina 7.00): 55,1
Mój wzrost (z 31.12.14): 164


          Mój żołądek jest bardzo rozepchany przez ataki obżarstwa, dlatego staram się odzwyczaić go od dużej ilości jedzenia. Będę jak najszybciej 'schodzić' z kcal. Jak na razie mam progress - zamiast jeść 2000 kcal dziennie, jem 1400. Dziś zamierzam zjeść przynajmniej o 100 mniej.
 Przez chorobę mam bóle mięśniowe, od których nie mogę intensywnie ćwiczyć, dlatego nie zawsze będę mogła spalać tak, jak bym chciała </3

          Akurat, gdy piszę to zdanie jest 15:04. Mój bilans na tę chwilę to:
Miarka musli: 289 kcal
Ziołowa herbata: 2 kcal
Udko z kurczaka: 152 kcal
Sałatka warzywna: 71 kcal
Lekkie ćwiczenia: - 67 kcal
RAZEM: 447 kcal

          Po raz pierwszy od dawna nie odczuwam łaknienia po posiłku. Zastanawiam się, czy to dobrze, czyli dzięki temu, że jadłam wyjątkowo długo i skupiłam się na jedzeniu, czy źle i po prostu wsunęłam za dużo. Kiedy to piszę, czuję nieprzyjemnie wybijające się boczki...

Błagam, pomóżcie mi wytrwać.

          

8 komentarzy:

  1. No co ty!!!! Nie poddasz się nie ma o tym mowy. Będę cie wspierać i motywować dopóki palce mi nie odpadną :p Dobrze ci idzie i nie ma mowy o porażce! Powodzenia i trzymaj się chudo })i({ ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, kiedy to czytam! Dziękuję i nawzajem, chudzinko <3

      Usuń
  2. Kochana myślę, że nie powinnaś codziennie schodzić o 100 kcal. Raz na jakiś czas możesz, ale nie notorycznie, bo to się źle skończy. Jestem z Tobą ! Nie przejmuj się małymi porażkami, albo tym, że waga nie spada. Lepiej sprawdzaj efekty centymetrem.
    Powodzenia ! *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie rozpoczęłam dietę Skinny Pink Diet, więc z tym schodzeniem to już stare dzieje ;-) Mam w planach mierzyć się co tydzień, na pewno podzielę się z wami wynikami <3 Dziękuję, że jesteś ze mną!

      Usuń
  3. Bardzo ładny bilans c; Jestem pewna, że czujesz się syta dzięki wolnemu jedzeniu, bo naprawdę nie zjadłaś dużo.
    Oby tak dalej, kochana! Jeśli do diety dołączysz jeszcze jakieś ćwiczenia, niedługo będziesz mogła liczyć na pierwsze efekty!
    Czekam na następne posty. Trzymaj się <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez chorobę moje mięśnie i stawy są wyniszczone, ale ćwiczę tyle, ile tylko zdołam wytrzymać. Nic nie upoważnia mnie do obijania się <3
      Dziękuję!

      Usuń
  4. Podziwiam Cię - mimo choroby nie wykorzystujesz jej, żeby się usprawiedliwiać i zajadać smutki, ale walczysz. Możesz liczyć na wsparcie z mojej strony, trzymaj się:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, kochanie, to wiele dla mnie znaczy <3

      Usuń